Robótkowo niewiele się dzieje, rozpoczęte prace leżą i czekają na lepsze chwile. Dopadło mnie lenistwo.
Ostatnio zafarbowałam wełenkę kupioną dawno temu w Zagrodzie, ma powstać z niej chusta lub szal.
Kolor rzeczywisty jest bardziej intensywny, amarantowo bordowy.
W końcu uprzędłam na wrzecionie zafarbowaną wcześniej czesankę BFL kupioną u E-wełenki wyszło mi 196 m skręconej podwójnie nitki -wystarczy chyba tylko na czapkę.
podziwiam- jak mozna samemu uprząść wełnę?? to cuda!!A kolory prześliczne!
OdpowiedzUsuńno na czapkę wystarczy ale zawsze można dokupić:))) tylko by trafić z farbowaniem w ten sam kolor to gorzej - lubię patrzeć co powstaje z wełenki którą, u mnie kupujecie :))))
OdpowiedzUsuńwow kolory naprawdę super :)
OdpowiedzUsuńa z tym lenistwem to chyba jakaś plaga :) hehehe ja dziś też najchętniej bym przeleżała cały dzień do góry brzuchem :) najchętniej gdzieś na leżaku pod drzewkiem, gdzie byłoby chłodno i miło... mmm... rozmarzyłam się :D
takie cuda jak farbowanie a przędzenie to już w ogóle dla mnie czarna magia ;) mnie sie bardzo podobają Twoje najnowsze twory ;) ciekawi mnie bardzo czapka która planujesz zrobić !
OdpowiedzUsuńMówisz o lenistwie, a wełenka pięknie pofarbowana i uprzędzona jest. Poleniuchować czasem też trzeba:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń